Nabożeństwa maryjne

20.02.2010

Różaniec w obliczu Eucharystycznego

0 komentarzy · 28512 czytań · Drukuj
/r/n

Tajemnice bolesne

1. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu. Rozważamy Twoją pierwszą tajemnice, gdy byłeś w Ogrójcu, doświadczałeś męki i modliłeś się do Ojca, aby odsunął ten kielich goryczy. Ojciec jednak nie odsunął, bo tak bardzo nas umiłował, ze Syna swego nam dał... A więc zgodziłeś się wypić kielich... Opuścili Cię wszyscy. Była to bolesna chwila próby, przez którą często i my przechodzimy. Wielu wtedy odeszło. Później wprawdzie odnaleźli się, ale w trudnej chwili nie było ich przy Tobie. Odnaleźli się gdy była Twoja chwała, Zmartwychwstanie. Bo nam, biednym ludziom, trudno jest trwać przy Tobie w chwale. Życie nasze też jest drogą krzyżową. Wiemy, że kiedyś będzie chwała, zmartwychwstanie. Zanim rozpoczęła się Twoja męka, sam zapowiedziałeś: "Trzeciego dnia zmartwychwstanę". Wierzymy w to i dlatego jest nam łatwiej iść krzyżową. Jest ona dla nas o wiele łatwiejsza, bo my wiemy, ze Ty przeszedłeś tą drogą – i zwyciężyłeś. Dlatego chcemy iść za Tobą, wierząc w Twoje zwycięstwo "Ja jestem zmartwychwstanie i życie" – mówisz nam na pociechę i umacniasz nas w wierze, przypominając: "Nie lękajcie się! Ja zwyciężyłem świat"" Nie lękamy się Chryste. Jesteśmy w tej chwili na modlitwie przed Tobą.

2. Biczowanie Pana Jezusa Idziemy za Tobą, Jezu Chryste, z ogrodu Oliwnego. Idziemy po wszystkich etapach zuchwałych sądów, które nad Tobą sprawowano u Annasza i Kajfasza, u Piłata i Heroda. Wszędzie Ciebie osądzano, przytaczając świadectw fałszywych świadków. Wszędzie usiłowano przedstawić Cię w najgorszym świetle. A ty milczałeś i nie otworzyłeś ust Twoich. Zostawiałeś sprawę Ojcu, który dał Ci możność powiedzieć: "Ja jestem Prawdą". "Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie" (J 18,37). Nie powiedziałeś nic więcej. Nie usiłowałeś zdyskwalifikować fałszywych świadków. Chociaż nie można było udowodnić Ci żadnej winy – ubiczowano Cię.

Nieustannie przechodzisz przez próbę dziejową i świadectwa ludzi, przez trybunały i osądy historyków, którzy do dziś dnia starają się Ciebie ubiczować językami. Jedni mówią o Tobie, żeś dobry, a drudzy, że zwodzisz rzesze. Ale Ty znasz prawdę o sobie, bo Ty sam jesteś Prawdą. Wielbimy doświadczenie Twej prawdy, które dzisiaj służy nam często jako wzór i argument.

3. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa Wracamy jeszcze raz za Tobą, Jezu Chryste, na dziedziniec domu Piłatowego. Już Cię osądzili. Wszystko, co dało się powiedzieć. A jednak Piłat orzekł: "Nie znajduję w Nim żadnej winy". Tak przez dzieje całe, Dobry nasz Zbawco, ludzie ostatecznie muszą stwierdzić, że żadnej winy w Tobie nie znajdują. Czasem mają nadzieję, że jakimś fortelem Cię wybronią. O Piłat się tym posłużył: "Skażę Go i wypuszczę". Ale to nie pomogło. Rzesza dalej krzyczała: "Winien jest śmierci!", a sędzia, konkludując krzyki dziejowe powtarzał: "Nie widzę w Nim żadnej winy". Mimo to jednak oddał Cię na wolę ludzi: Róbcie z Nim, co chcecie. Okryto Cię, więc płaszczem szkarłatnym, uwieńczono koroną z cierni, bito po głowie trzciną, pozdrawiano szyderczo, wołając: "Witaj, królu żydowski!" (J 19,1). I tak się dzieje do dziś. Zajmują się Tobą nie tylko ludzie, którzy wierzą i kochają Cię, ale także zajmują się Tobą ludzie niepoważni, kpiarze, błazny, sceniczni kuglarze, drapujący Ciebie według własnych upodobań. Przeinaczają Twoją prawdę. Chcą, by widziano, że nie jesteś Tym za kogo się sam uważasz – Synem Boga żywego. I tak wokół Ciebie nieustannie fałszują historię. Kto da świadectwo Prawdzie? Może żona Piłata, która ostrzegała męża: "Nie miej nic do czynienia z Tym sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele się nacierpiałam z Jego powodu" (Mt 27,19). Piłat jednak nie posłuchał żony. Miał władzę, uląkł się, że ją straci. Wystraszył się pogróżek Żydów. Oddał, więc Chrystusa gawiedzi, choć miał obowiązek Go bronić. Wśród Twoich prześladowców, Chryste, jest najwięcej gawiedzi, choćby w togach mędrców. Przecież to mędrcy wydali Cię na śmierć, a broniła Cię kobieta, współczuła Weronika, płakały nad Tobą niewiasty jerozolimskie, drogę Ci zabiegła Twoja Matka. A na Kalwarii wytrwały przy Tobie najwierniejsze niewiasty galilejskie. Magdalena... taki rodzaj ludzi. Twoją sprawę rozstrzygał i załatwiał świat mężczyzn: Sanhedryn, najwyższa rada, faryzeusze, doktorowie zakonni, Piłat, Herod, żołnierze. Szymon z Cyreny przymuszony był do pomocy. Dobrowolnie stał przy Tobie tylko Jan, bo łotrzy znaleźli się przy Tobie przymusowo. Jaki przedziwny podział świata przy Twoim krzyżu. Jak to dobrze, że tyle kobiet trwało przy Chrystusie. Tak bywa często i dzisiaj. Gdy niektórzy z teologów piszą głupstwa, Kościół ogłasza doktorami Kościoła dwie kobiety: Katarzynę ze Sieny i Teresę z Avila.

4. Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona Rozpoczyna się dźwiganie krzyża. Wyszedłeś z dziedzińca pałacu Heroda, niosąc na sobie belkę krzyżową. A przed Tobą i za Tobą szli ludzie biedni, których świat nazwał łotrami. Oni też nieśli swoje krzyżowe belki. Byłeś z nimi powiązany sznurami, bo taki był sposób prowadzenia skazańców. Tworzyliście całość i dzieliliście wspólną mękę. Udręka jednego odbijała się na innych. Jak Twój upadek dotykał skazańców, tak również ich potknięcia i ruch odczuwałeś Ty Chryste. Udział w męce i chwale. Przecież to Ty uczyniłeś, że człowiek skazany, tego samego dnia był z Tobą w raju. Ufamy, że Twoje miłosierdzie udzieliło się i drugiemu skazańcowi, choć o tym milczy Ewangelia. Ale na pewno kazanie, które wygłosił dobry łotr do złego, miało swoje znaczenie. Była to swoista katecheza, dialog między dwoma światami, pośrodku których Ty stanąłeś. Spór o Ciebie, Chryste, czyim jesteś Synem, toczy się przez wieki. Wierzymy, że pomogłeś obu skazańcom. Ile jest w tym nadziei dla nas, chociażbyśmy uważali się za tych słabych, nieudolnych, złych, nędznych... Misterium krzyża zawsze rodzi nadzieję. Gdy patrzymy na Twój krzyż, nie możemy zapomnieć o kanonizacji łotra – bez procesu sądowego. Wystarczyło, ze raz tylko przemówił za Tobą, a Ty zaraz przyznałeś się do niego przed światem i przed Ojcem, A cóż dopiero, gdy człowiek stale zajmuje się wyznawaniem Ciebie, przyznawaniem się do Ciebie, obroną Ciebie... Przedziwna jest tajemnica Twej mocy. Nieraz nie chcą Cię bronić ludzie święci i powołani, a bronią Cię łotrzy. Jawnogrzesznice i celnicy wyprzedzą wielu ludzi do Królestwa niebieskiego. Niech nas to wyzwoli z wszelkiej wątpliwości, czy i my tam będziemy, "boś Ty dobry i na wieki miłosierdzie Twoje".

Spraw Chryste, byśmy nigdy nie tracili czasu na rozważanie, czy Twego miłosierdzia starczy dla nas? Czy nie zabraknie Ci miłości dla mnie? Czy jesteś dość silny, by mnie uratować? To tylko nad piekłem jest napis: "Porzućcie wszelką nadzieję". Ale nad krzyżem jest inny: "Niech żywi nie tracą nadziei".

5. Ukrzyżowanie i śmierć Pana Jezusa Sam poddałeś swoje dłonie i stopy na krzyż. Ofiarowany byłeś boś sam chciał. Pragnąłeś złożyć ofiarę dobrowolnie, z pełną wolnością, z miłości. A miłość musi być wolna, nie może być przymuszona. Gdzie jest przymus, nie ma miłości. Na krzyżu byłeś ponad trzy godziny. Ale z krzyża zdjęli Cię ludzie bliscy

Józef z Arymatei, Nikodem, może odnaleźli się już uczniowie. I oddali Cię Matce. A potem złożyli do grobu. Uczynili to pośpiesznie, bo zbliżał się dzień Paschy. Jest koniec krzyża, męki, cierpienia, ale nie ma końca radości, bo tej nikt nam nie odejmie. I nie ma końca "Alleluja". Dobrze jest niekiedy przymknąć oczy na nasze godziny męki i wsłuchać się w śpiew wieków, w radosne "Alleluja, w którym brzmi Twoja obietnica, Chryste Zmartwychwstały. Zawodzi wyobraźnia, oko, słuch, gdy myślimy, co przygotował Twój Ojciec przyjaciołom swoim, tym, którzy Go miłują. Jakże pożyteczną jest dla nas rzeczą pamiętać, że smutek nasz w radość się odmieni – i to tak szybko. Gdy porównamy nasze kilkadziesiąt wędrówki przez ziemię z bezkresną wiecznością trwania w radościach nieba, to wiemy, że utrapienia tego czasu nie są godne nawet wzmianki w porównaniu z przyszłą chwałą. Ty Chryste, poszedłeś do nieba, aby przygotować nam miejsce. Po tam jest mieszkań wiele, dla wszystkich, dla każdego! Dziękujemy Ci za to i prosimy, powiedz Ojcu jak bardzo się cieszymy, że Ojciec Twój pomyślał i o nas, o wszystkich tu obecnych, którzy odliczą się kiedyś w niebie. Właśnie, dlatego, że wyznają Cię przed ludźmi. Ty wyznasz ich przed Ojcem. Ty już dzisiaj wszystkich, którzy Cię wyznają przed ludźmi, kanonizowałeś, dałeś im gwarancję zbawienia i chwały. Naprawdę nie pracujemy daremnie. Nie cierpimy daremnie. Powołanie nasze do dawania świadectwa Prawdzie jest gwarancją naszego zbawienia. Można śmiało wyrzec się reszty za takie ubezpieczenie nas w najlepszych dłoniach Ojca. Spotkamy Cię tam Matko, jak widzieliśmy Cię na Kalwarii. "Królowo nieba wesel się, Alleluja".

Komentarze

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się , żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?

Wspomóż nas

wesprzyj serwis

Nabożeństwa maryjne