Nabożeństwa maryjne

04.10.2017

Droga Krzyżowa ze św. Maksymilianem

13232 czytań · Drukuj

Teksty zaczerpnięte ze wspomnień więźniów obozu koncentracyjnego w Auschwitz (Gustaw Morcinek, ks. Konrad Szweda, Brunon Borgowiec)

Stacja pierwsza - Jezus na śmierć skazany

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: Jak wielu osłupiało na Jego widok - tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi (Iz 52,14).

Lektor: Muszę tego przeklętego klechę wykończyć!... - postanawiał krwawy Krott w Auschwitz, tylekroć, ile razy spotykał się z jego dziwnymi oczami. Nie mógł znieść ich spojrzenia. On je musi zgasić, bo inaczej oszaleje!... Lecz za to swe pognębienie musi się zemścić. W taki sposób, żeby powolne konanie Ojca Kolbego, konanie odmierzane z godziny na godzinę, potrafiło wypełnić w nim ową potworną pustkę, czarną pustkę, w której widział się nędznym robakiem, opuszczonym przez wszystkich przeklętym przez ludzi i przez Boga!... (Gustaw Morcinek).

Lektor: Życie jest pełne takich scen i relacji sędzia i skazaniec, kat i ofiara. Kim jestem na codzień? Chrześcijanin nie może być tym, który krzywdzi, osądza. Prędzej przyjmie wyrok, krzywdę niż sam skrzywdzi. Czy tak jest w moim życiu?

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja druga - Jezus bierze krzyż na dwoje ramiona

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je (Mt 8,34-35).

Lektor: Słońce już teraz nie jest dopustem Boskim, lecz gorejącym hymnem na cześć Matki Najświętszej Niepokalanej. Nawet sam krwawy Kapo Krott już mu nie jest krwawym Kapem, lecz biednym, nędznym, zabłąkanym człowiekiem, godnym współczucia i miłości. Cóż z tego, że przez dwa tygodnie usiłował go wykończyć? Że przez dwa tygodnie znęcał się nad nim, że kładł mu osobiście trzy razy większy ciężar na barki lub do taczek i zmuszał go biciem do biegu tam i z powrotem. To wszystko nic (Gustaw Morcinek).

Lektor: W jaki sposób przyjmuję krzyż w moim życiu? Jaki on jest? Mały, duży? Z Chrystusem czy bez Niego. Czy już go przyjąłem? A może nie widzę sensu jego istnienia i narzekam, złorzeczę na wszystko i wszystkich. Jaki ten dzień okropny, jacy ci ludzie podli, jak wszystko jest nie tak. A potrzeba jednego. Zrzuć swą troskę, nędzę, to wszystko co cię uciska od wewnątrz na Pana. Z nim ten krzyż narzekań stanie się lżejszy i życie nie będzie już utrapieniem tylko krzyżem którym otworzysz niebo i mostem po którym przejdziesz do Boga i ludzi.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja trzecia - Jezus upada po raz pierwszy pod krzyżem

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: I rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie!» I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby - jeśli to możliwe - ominęła Go ta godzina. I mówił: «Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie!» (Mk 14,34-36).

Lektor: To wszystko nic. I cóż z tego, że w ostatnim dniu drugiego tygodnia Ojciec Kolbe upadł pod ciężarem i że krwawy Krott skopał go na ziemi, że połamał drąg na nim, że go w końcu kazał położyć przez pień i najsilniejszym ze swoich pomocników bić, bić, bić, aż do ostatka. I że potem omdlałego kazał zawlec w bagnisko, nakryć kupą gałęzi i czekać jego zgonu do wieczora. To nic!... Widać krwawy kapo Krott, zbrodniarz zawodowy w życiu na wolności, cierpiał na niemoc, która go przyprawiała o obłęd. Cierpiał na kompleks niższości, a którego świadomość urastała w nim do bolesnego, strasznego szaleństwa na widok spokojnych, cichych, łagodnych a jednak tak bardzo mocnych oczu Ojca Kolbego (Gustaw Morcinek).

Lektor: Pierwszy upadek to tylko muśnięcie zła. Łasi się jak brudny kot i pozostawia na duszy brud. Mówisz: to nic. W życiu duchowym nie ma takich stwierdzeń. Wszystko się liczy, ma sens. Nagle odeszła twoja duchowa radość, chęć zrobienia czegoś dobrego. Upadłeś i nawet o tym nie wiesz. Myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja czwarta - Jezus spotyka swoją Matkę

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: «Nie płacz!» (Łk 7,13).

Lektor: Serce Ojca Kolbego nie przeczuwa, lecz wie, na pewno wie. Wszak ono podobne do serca dziecka małego, co przez łąkę idzie uśmiechnięte, boć na jej skraju, na białej drodze matka jego stoi i czeka.

Serce Ojca Kolbego na pewno wie, że za czarną zasłoną czeka go Matka Najświętsza, uśmiechnięta, miłosiernie patrząca na swego biedaczynę, co do Niej przez całe swe pracowite życie wędrował, od jednego krańca ziemi po jej drugi kraniec (Gustaw Morcinek).

Lektor: Obecność Mamy, kogoś, kto przytuli, weźmie za rękę. Jak bardzo potrzebuję tej pomocnej dłoni po upadku. Bóg nie daje się odczuć, ale Ty Maryjo jesteś. Ucieczko grzeszników módl się za nami.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja piąta - Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego (Mk 15,21).

Lektor: Często koledzy księża widząc Ojca Kolbego z pokrwawioną twarzą i rozbitym nosem, słaniającego się pod ciężarem, chcieli mu dopomóc. Ojciec Kolbe odpowiadał spokojnie z uśmiechem: Nie narażajcie się, bo i wy dostaniecie cięgi. Niepokalana mi dopomaga. Dam sobie radę! (ks. Konrad Szweda).

Lektor: Nie zawsze pomoc jest dobrowolna. Nie chce mi się pomagać. Na nic myśli o byciu dobrym, uczynnym, miłym. Po co ktoś zawraca mi głowę. Chcę tylko pozałatwiać swoje sprawy. Dajcie mi wszyscy święty spokój! Jaki święty? Czy mój egoizm mogę nazwać świętym? Na dnie mojego serca czuję, że ta okruszyna dobrego uczynku zrobiona dla drugiego jest dla mnie deską ratunku, bym nie umarł duchowo, bym wyszedł poza siebie. Abym otrzymał Bożą radość.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja szósta - Weronika ociera twarz Jezusowi

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody (Mt 10,42).

Lektor: Przynosiłem mu niekiedy kubek zaoszczędzonej herbaty. Jak bardzo się zdziwiłem kiedy nie chciał przyjąć, tłumacząc: Dlaczego mam robić wyjątek, inni też nie mają. Każdym kubkiem herbaty, najmniejszą odrobiną, nawet skórką cytryny, dzielił się z innymi. Nie znosił wyróżniania. Stało się powszechnym na izbie i wszyscy ojczulkiem go nazwali.

Lektor: Nie dostrzegam Twego oblicza w drugim człowieku. Czasem wystarczyłoby choć trochę zainteresowania drugim, by dostrzec Ciebie Jezu. Innym razem nie ma szans. Tak się schowałeś, tak zniekształciłeś swoją twarz pod maską grzesznika, dziecka, złośliwości, zewnętrznej brzydoty, choroby, i uzależnienia, Ty, najpiękniejszy z synów ludzkich. Trudno Cię rozpoznać. Dlatego trzeba kochać każdego? - Bo w nim się ukryłeś. Niepokalana prawdziwa ikono Jezusa dopomóż mi nie marnować okazji do miłości bliźniego.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja siódma - Jezus upada po raz drugi pod krzyżem

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: «Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie» (Łk 22,39).

Lektor: Po takich przejściach i całodziennej pracy - forsowny marsz do obozu. Komando wracało do obozu na godzinę 10 wieczorem. O. Kolbe opadł z sił do tego stopnia, że musiano go przynieść. Następnego dnia nie wyrusza do pracy. Zaniesiono go do ambulansu szpitala obozowego i przyjęto na oddział wewnętrzny, stawiając diagnozę zapalenia płuc z ogólnym wycieńczeniem (ks. Konrad Szweda).

Lektor: Znowu upadek. To nie pierwszy raz. Nauczono mnie, że trzeba się modlić by nie upadać w grzech. Pytanie pozostaje jednak nie tylko o grzech ale o jakość mojej modlitwy. Czy chcę, by Jezus przyszedł mi z pomocą? Czy naprawdę się modlę o pomoc, by powstać?

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja ósma - Jezus spotyka plączące niewiasty

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! (Łk 23,27-28).

Lektor: Gorączka nie ustępowała. Swoją postawą wobec cierpień wprawiał w podziw lekarza i pielęgniarza. Znosił je po męsku, z zupełnym poddaniem się woli Bożej, często powtarzając: Dla Chrystusa jestem gotów jeszcze więcej cierpieć. Niepokalana jest ze mną. Ona mi dopomaga!...

Często po całodziennej pracy przychodziłem do niego. Przytulał mnie jak matka swe dziecko, podnosił na duchu, wskazując na niedościgły wzór Niepokalanej. Ona jest prawdziwą Pocieszycielką strapionych, wszystkich wysłuchuje, wszystkim pomaga. Odchodziłem zawsze jakoś dziwnie uspokojony i pokrzepiony.

Lektor: Różne są rodzaje cierpienia: fizyczne, psychiczne, duchowe. Jeśli samemu się cierpi, pozostaje kilka możliwości: zbuntować się i powiększyć ból złością, znieść ze spokojem lub rezygnacją lub przyjąć, zjednoczyć je z Chrystusem, oddać się Bożej woli i uczynić je mocą pośród słabości. Ale najtrudniej jest patrzeć na cierpienie osoby kochanej lub bliskiej z tą straszną bezradnością. We wszystkich rodzajach cierpień potrzebuję Bożej mocy. Nie jestem sam.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja IX - Jezus upada po raz trzeci pod krzyżem

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie (J 14,6).

Lektor: Potem nastąpił powrót na ziemię, gorączka powoli łagodniała, a chorzy naokoło byli przecież tak bardzo nieszczęśliwi. Ich chore serca i chore dusze może jedynie słowo Boże uzdrowić. Obdarza więc O. Kolbe tym błękitnym słowem Bożym po królewsku, a tamci słuchają jakby im się wierzyć nie chciało. O Boże, tak tam jest?... O tak, nie inaczej!... A ciąży ci grzech, przyjdź, bracie najmilszy, do spowiedzi, do mnie, bo ruszać się jeszcze nie mogę... Lecz tak, by cię nikt nie widział!... i wyszeptuj swoje grzechy...

- A przede wszystkim wierz mocno w opiekę Matki Najświętszej Niepokalanej! - przemawiał długo i z miłością (Gustaw Morcinek).

Lektor: Jak trudno powstać samemu. To niemożliwe. Dlaczego każdy następny grzech jest jeszcze głębszym upadkiem? Zaczynam oszukiwać siebie, że przecież to nie grzech, że wszyscy tak robią. Mam swoją drogę, swoje przykazania. Nie widać już celu ani drogi. Po co się męczyć lepiej leżeć i nie wstawać. Kto mi pomoże? Niepokalana może wszystko: podać dłoń, pokazać kierunek i wskazać po raz kolejny Jezusa.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja dziesiąta - Pan Jezus z szat obnażony

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: «Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć». Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze (J 19,23-24).

Lektor: Do jednej z ostatnich cel, w lipcu 1941 r., po odbytym apelu wieczornym przyprowadzono dziesięciu więźniów z bloku 14. Przed blokiem kazano im się rozebrać do naga, a następnie wpychano biedne ofiary do wymienionych ciemnic, gdzie już było około 20. nieszczęśliwych z poprzedniej ucieczki. Wszystkich nowoprzybyłych wprowadzono do jednej celi. Przy zamknięciu SS-mani, śmiejąc się powiedzieli: Ihr werdet eingehen wie die Tulpen! (Uschniecie jak tulipany!). Od tego dnia nieszczęśliwi nie otrzymywali już żadnej strawy (Brunon Borgowiec).

Lektor: Różne są sposoby obnażania człowieka. Każdy jednak odziera go z godności - tego, co, się istocie ludzkiej należy. Obedrzeć człowieka z odzienia jest tylko zewnętrznym gestem poniżenia. To tak jakby powiedzieć: Nie masz nic! Jesteś nic nie wart! Można również obedrzeć człowieka z jego dobrego imienia przez obmowy, oszczerstwa, osądy. A jednak to nic w porównaniu z grzechem, jakiego dopuszcza się ten, który znajduje satysfakcję w patrzeniu na poniżenie bliźniego. Maryjo Niepokalana, dopomóż nam miłosierdziem okrywać drugiego człowieka i jego godność.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja jedenasta - Pan Jezus przybity do krzyża

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią» (Łk 23,33-34).

Lektor: Przy każdej inspekcji widziano o. M. Kolbe, gdy już prawie wszyscy inni leżeli na posadzce, stojącego lub klęczącego w środku z pogodnym wzrokiem wpatrującego się w przybyszów. SS-mani, znając jego poświęcenie, wiedzieli również, iż wszyscy znajdujący się z nim w tej celi niewinnie umierają, toteż mając szacunek przed o. M. Kolbe, mówili pomiędzy sobą: Der Pfaffen dort ist doch ein ganz anständiger Mensch. So einen haben wir hier noch nicht gehabt (Ten ksiądz to nadzwyczajny człowiek. Takiego nie mieliśmy tu jeszcze) (Brunon Borgowiec).

Lektor: Czy przeżyłeś kiedyś bliskość śmierci? Czy myślałeś, że to życie się skończy? I co potem? Dobrze jest od czasu do czasu pomyśleć w ten sposób, by dobrze żyć. To uczy pokory. Zadaję sobie pytanie czy byłbym w stanie przebaczyć oprawcy lub oddać życie za kogoś. Odpowiedź zbyt często brzmi: nie. Bez Bożej perspektywy nie istnieje przebaczenie ani poświęcenie. Z Bogiem wszystko jest możliwe również te dwie piękne wartości.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja dwunasta - Pan Jezus umiera na krzyżu

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę». Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Wykonało się!» I skłoniwszy głowę oddał ducha (J 19,28-30).

Lektor: W międzyczasie umierał jeden po drugim, aż po trzech tygodniach pozostało jeszcze tylko czterech, wśród nich także Ojciec Maksymilian Kolbe. Wydawało się to władzy za długo. Cela była potrzebna dla nowych ofiar, toteż pewnego dnia przyprowadzili kierownika izby chorych, Niemca, przestępcę kryminalnego, nazwiskiem Bock, który każdemu po kolei dawał zastrzyki kwasu karbolowego w żyły lewej ręki. Ojciec Maksymilian Kolbe z modlitwą na ustach podał sam ramię katowi. Nie mogąc się przyglądać i pod pretekstem, iż mam pracę w kancelarii, wyszedłem z tego miejsca. Zaraz po wyjściu SS-manów z katem, powróciłem do celi, gdzie znalazłem Ojciec Maksymilian Kolbe w pozycji siedzącej, opartego o tylną ścianę, z oczami otwartymi, z pochyloną głową na bok. Pogodna czysta twarz jego promieniała (Brunon Borgowiec).

Lektor: Całe życie uczymy się umierać, rezygnować, zostawiać i oddawać, by zyskać to, co wieczne. Wszystko ma swój plan. To, co się mi przydarza, czego doświadczam jest częścią misternej układanki, którą jest moje życie. Czy zgadzam się na moje życie? Czy akceptuję plan Jezusa względem mnie? Czy staram się go odkrywać dzień po dniu?

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja dwunasta - Pan Jezus zdjęty z krzyża i oddany swojej Matce

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało (J 19,38).

Lektor: W prawdzie śmierć nie jest straszna. Ktoś powie, że to przejście z jednego pokoju do drugiego, że trzeba tylko odsunąć dłonią ciężką, czarną zasłonę, co przegradza wejście. Tylko próg się przekroczy i już dobrze. Lecz zanim się do zasłony dojdzie, trzeba przejść piekło.

Ojciec Kolbe uśmiecha się, bo on tak nie myśli.

Ojciec Kolbe uśmiecha się, bo jest mądry ową mądrością serca, a które wie bardzo dobrze, żeby dojść do tamtych drzwi z czarną zasłoną, nie trzeba brodzić przez piekło. O nie!... Ojciec Kolbe wie, że do tych drzwi można dojść podobnie jak dziecko idące po łące, że można się podobnie uśmiechać, jak uśmiecha się owo dziecko. I wie jeszcze więcej!... Że za tamtymi drzwiami z czarnej zasłony czeka jego ogromne błękitne szczęście, szczęście tak wielkie, że w ludzkim języku nie masz słów (Gustaw Morcinek).

Lektor: Jeśli jest się oddanym całkowicie Niepokalanej żyje się w Jej rękach i umiera się na Jej rękach. Życie, śmierć i wieczność nasza należą do Niepokalanej. Ona zaś swojej własności nie pozostawi bez opieki. Pozwólmy się Jej prowadzić.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Stacja czternasta - Jezus złożony do grobu

Kłaniamy Ci się, Chryste, i błogosławimy Tobie...

Lektor: Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Był z miasta żydowskiego Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany (Łk 23,50-53).

Lektor: Zmarł w Wigilie Wniebowzięcia Najśw. Maryi Panny, swej Patronki Niepokalanej, której przez całe życia tak wiernie służył. W samym dniu Jej święta odbył się jego pogrzeb, tzn. zwłoki jego z napisanym numerem włożono do drewnianej skrzyni, zawieziono do krematorium i spalono.

Wyniszczył się dla Niepokalanej tak, jak pragnął tego za życia, ze nawet prochy po nim nie pozostały (ks. Konrad Szweda).

Lektor: Tyle trosk i zmartwień nas pochłania i po co. Nic nie przynosimy na ten świat materialnie i nic ze sobą nie weźmiemy. Smutne by to było gdyby nie perspektywa przyszłego zmartwychwstania. Śmierć kończy nasze życie z wyroku Bożego miłosierdzia. Kończy to, co w naszych oczach było dobre ale również kończy możliwość grzechu i upadku. Nieraz trudno pogodzić się z czyimś odejściem, a Oni trwają w pokoju. Oczekujmy więc naszego Zmartwychwstania z tęsknotą serca.

Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo...

Kantor: Któryś za nas cierpił....

Błogosławieństwo / pieśń na zakończenie.

Wspomóż nas

wesprzyj serwis

Nabożeństwa maryjne