10.03.2009

Fenomen kultu Maryi w Kościele

0 komentarzy · 9020 czytań ·Drukuj

Fragmenty wywiadu z ojcem Pierre-Marie Delfieux, założycielem Wspólnot Jerozolimskich który dla serwisu katolik.pl przeprowadziła Aneta Kania.

Co współczesnemu człowiekowi może powiedzieć milcząca obecność Maryi w Ewangelii i w historii? Czego może go nauczyć?

Współczesny człowiek, skłonny do tego, by niemal wszystko mierzyć miarą skuteczności i wszystko oceniać na podstawie produktywności i prestiżu, może jedynie zadziwić się i szukać wyjaśnień. Po pierwsze, zdziwi się widząc wielki kontrast między niezwykle dyskretnym miejscem Maryi, matki Jezusa, w całym Nowym Testamencie (w Ewangeliach i listach apostolskich razem wziętych), a istotnym miejscem, jakie już od pierwszych wieków i we wszystkich epokach przyznawane jest Maryi, Matce Boga, Matce Kościoła i Matce ludzi. Cieszy to i zachwyca katolików i prawosławnych. Luteran, zreformowanych i niewierzących dziwi to i zaskakuje, jeśli nie szokuje czy drażni.

Naszą rzeczą jest skłonić ich do refleksji nad przyczyną tego zadziwiającego kontrastu, który - ponad różnymi przerostami "pobożności maryjnej", mogącej rozrastać się niekiedy do rozmiarów kultu r- może pomóc w odkryciu jakiegoś przejawu Bożej woli, wykraczającej daleko poza wszelkie ambicje czysto ludzkich dzieł i urzeczywistniającej słowa Ewangelii: "Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny" (Łk 1, 48 nn.). Taki kult maryjny nie jest ludzkim wymysłem powstałym z niczego; ten kult nie utrzymałby się, gdyby sam Bóg nie dawał mu łaski wzrostu i siły do przetrwania. Jak powtarza wielokrotnie całe Pismo Święte: "Wszystko, co Bóg zasadził, przynosi owoce; nie ostoi się nic, czego Bóg nie zbudował".

Jak odczytać kult Maryi i ogromne tłumy pielgrzymów odwiedzających sanktuaria maryjne na całym świecie?

Współczesnego człowieka nurtują pytania, kiedy widzi, jak niemal na całym świecie przemieszczają się tłumy nie mające w sobie nic z fanatyzmu czy podekscytowania, jak co roku dziesiątkami milionów zmierzają do sanktuariów maryjnych, które wyrosły na czterech stronach świata, od Japonii po Meksyk, przez Europę, Afrykę i Oceanię, a które nazywają się, na przykład Lourdes i Fatima, Guadalupe i Częstochowa, Kibeho i La Salette, Loretto, Banneux, Pontmain itd. Nikt nie byłby w stanie nakazywać tłumom przez całe stulecia, by zdążały do tych miejsc kultu, pomimo tak wielu wyraźnych sprzeciwów, ostentacyjnego sceptycyzmu, podsycanych sarkazmów, gdyby wszystkich tych ludzi nie motywował jakiś głęboki powód i gdyby nie były tam szafowane rzeczywiste dobrodziejstwa, gdyby nie były tam udzielane i okazywane oczywiste łaski.

Może warto zanalizować ten zadziwiający fenomen?

Właśnie naszą rzeczą jest skłonić współczesnych ludzi, jakże złaknionych socjologicznych analiz i psychologicznych objaśnień, do zastanowienia się nad tym milczącym, mocnym i nieustającym świadectwem wszystkich wiernych: wierzą oni w jedynego i jednego Boga, a wspomnienie, figura, świętość Maryi nieustannie i wszędzie wzywają ich do wędrowania do tych wszystkich miejsc, gdzie zapragnęła Ona, z Bożym przyzwoleniem, zwołać wszystkich, którzy Ją nazywają swoją "Matką", ponieważ rozpoznają w Niej matkę Chrystusa, "Pierworodn[ego] między wielu braćmi" (Rz 8, 29). Nie skończyliśmy badać i zgłębiać "faktu religijnego", którego źródło i wydźwięk wykracza daleko poza wszelkie wyjaśnienia, jakich mogą dostarczyć nauki humanistyczne. Po prostu dlatego, że jest to fakt "nadprzyrodzony".

Dziś jakoś szczególnie Kościół odczytuje posłannictwo Maryi z milczących kart Ewangelii - chociażby przez różańcowe Tajemnice Światła.

Oczywiście, ostatecznie nie bez znaczenia jest być Tą, poprzez którą Bóg dał siebie światu! Maryja od początku po prostu pokazuje nam, byśmy żyli tak, jak żyła Ona, w więzi z Chrystusem, Jej Panem i naszym Panem, Jej Bogiem i naszym Bogiem: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2,5). W tych słowach zawiera się wszystko. Milcząca obecność Maryi w Ewangelii staje się wówczas drogą doskonałości dla każdego człowieka, gdyż odsyła do Tego, który jest Słowem Życia i Światłości, i wzywa nas wszystkich: "Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5, 48).

Maryja modliła się w swoim codziennym życiu, pośród zgiełku zwykłych zajęć dobrze znanych wszystkim kobietom Jej czasów. Jak powinniśmy patrzeć na naszą codzienność, na pracę? Jak pokochać banalność zwykłego życia?

Istotnie, Maryja nie schroniła się w jakimś konkretnym miejscu ani stanie życia. Nie żyła w klasztorze ani nie podjęła stanu życia konsekrowanego w sensie prawnym. W tym znaczeniu Maryja jest doskonale córką ludzką i doskonale córką Boga. Idzie Ona za przykładem Chrystusa Jezusa, doskonałego człowieka i w pełni Boga. Boga, który stał się człowiekiem, Boga rozmiłowanego w człowieku i człowieka rozmiłowanego w Bogu.

Maryja wiernie i w sposób godny podziwu kroczyła śladami swego Syna, dzieląc - obecnością równie rzeczywistą, co dyskretną - Jego życie ukryte w codzienności Nazaretu i Jego życie publiczne, szła z miasta do miasta, aż po ostatnie wejście do Jerozolimy. W tym względzie Jej milczenie staje się dla nas najdalej posuniętym głoszeniem przesłania Ewangelii. Jest to bowiem milczenie będące wsłuchaniem się bez reszty. Wsłuchaniem całkowitym i stale czujnym. Wsłuchaniem, które zachowuje i przechowuje wszystko, aby bez pośpiechu to zrozumieć i przyswoić po to, by móc całkowicie i w pełni tym żyć.

Z tego, co Ojciec mówi, wynika wezwanie dzisiejszego człowieka do cichej i prostej świętości.

Tak. Taka świętość polega po prostu na tym, by przyjąć w sobie jedyną świętość, jaka istnieje - Tu solus sanctus - czyli świętość Boga. Tak więc Maryja robiła zwykłe rzeczy, ale w niezwykły sposób. Przyjmowała w swojej ludzkiej naturze i w swoim codziennym życiu łaskę Bożą, która jest życiem nadprzyrodzonym i już wiecznym. "Kto słucha słowa mego i wierzy [we Mnie], ma życie wieczne", mówi Jezus; "ze śmierci przeszedł do życia" (J 5,24). Tak więc Maryja, Virgo fidelis, całkowicie się otworzyła na "życie ukryte z Chrystusem w Bogu", właśnie poprzez swoje życie w Nazarecie, w Jerozolimie czy w Efezie, oczekując, aż sama "razem z Nim [ukaże] się w chwale" (Kol 3,3).

Milczenie Maryi w Ewangelii jest wzorem dla naszej modlitwy. Jaka powinna być nasza modlitwa w szkole Maryi i jaką rolę pełni milczenie w modlitwie?

Milczenie jest istotą modlitwy. Nie tylko dlatego, że stawia nas w klimacie skupienia, sprzyjającym słuchaniu Słowa Bożego (co jest oczywiste), ale przede wszystkim dlatego, że objawia nam istotę tego, co w tajemnicy Boga najpiękniejsze. Czy rzeczywiście Bóg, który przecież jest Słowem, milczy? Milczy przede wszystkim dlatego, że nas kocha. Jego miłość jest tak czysta, tak wzniosła i tak wielka, że może się wyrażać tylko w milczeniu. Zaś Jego byt jest tak wielki, niewysłowiony i odległy, że żadne ziemskie ucho nie zdołałoby Go usłyszeć. Toteż Jego głos, "wszędzie głoszony", ale "nigdzie nie usłyszany", może zostać wysłuchany tylko w ciszy serca.

Komentarze

Brak komentarzy. Może czas dodać swój?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony

Zaloguj się , żeby móc zagłosować.
Brak ocen. Może czas dodać swoją?

Wspomóż nas

wesprzyj serwis