Kazania maryjne
22.08.2012
Maryja darem Boga
0 komentarzy ·
16985 czytań ·
Czy spojrzałeś już z bliska, drogi bracie, droga siostro, w oblicze Madonny na obrazie jasnogórskim? Na twarzy Matki Najświętszej maluje się ledwie dostrzegalny uśmiech. Jest on taki łagodny, pełen miłości i zrozumienia, a zarazem wypełniony jakąś niezbadaną głębią tajemniczości. Uśmiech tajemniczy! Maryjo, Ty wiesz, że naród jest Twój. Ty znasz także wszystkie wady, grzechy, błędy i upadki Twego ludu, ale Ty wiesz również, że on jest Tobie wierny. Po upadkach przychodzi do Ciebie na kolanach, ze łzami w oczach i żebrze o przebaczenie. Ty wiesz, że ostatecznie Twój naród zwycięży. Dlatego jest u Ciebie ten głęboko ukryty uśmiech zwycięstwa, w którym czai się nuta smutku. Dobrze wiesz, że we Mszy św. na dzień Matki Bożej Częstochowskiej czytamy Ewangelię o weselu w Kanie Galilejskiej. Maryja jest pewna, że Jej Syn Ją wysłucha, chociaż godzina Jego jeszcze nie nadeszła. Matka Najświętsza jest pewna, że naród polski zawsze będzie wierny Chrystusowi, że w końcu będzie tym dobrym winem na stole nieskończonej, wiecznie trwającej, szczęśliwej uczty niebieskiej.
Wszystko jest Twoje, o Boże! My sami jesteśmy Twoją własnością, komórkami w Kościele, w mistycznym ciele Chrystusowym. Dałeś nam, Chryste, jeszcze więcej. Dałeś nam swoją Matkę. Tę, która Tobie dała życie, która wytrwała przy Tobie aż do ostatniej chwili. Za ten chojny dar dzięki składamy. Dlaczego ofiarowałeś nam oprócz swej Krwi jeszcze Twoją Matkę? Wiedziałeś bowiem, że nieraz nie będziemy mieli odwagi spojrzeć Tobie w oczy, ale też że nigdy nie będziemy się bać spojrzeć w oczy Twojej Matce. U Matki jest zrozumienie i przebaczenie.
Andrzej i Karol byli studentami. Ulegli złym wpływom, żywili w sercach swoich pogardę do tego, co święte i dobre. Nazywali to słabością. Był wieczór. Błękitne niebo. Wybrali się na górę, w pobliżu miasteczka. Gwiazdy świeciły. Panowała cisza. Ale w ich sercach nie było spokoju. Była nienawiść. Na górze rosła kępa starych drzew. Na jednym wisiał obraz Madonny z Dzieciątkiem.
- Po co to jeszcze jest? - odezwał się Andrzej. - Obraz. Słabość. Zabobon. Liczę do trzech. Bierz kamienie!
Karol wahał się. Myślał, przecież to nie bohaterstwo. Ale nie miał wiele czasu do namysłu. Andrzej liczył. Brzęk szkła. Karolowi wydawało się, że patrzą na niego oczy pełne wyrzutu: "Com ci uczyniła, dlaczegoś to zrobił?". Następnego dnia gazety pisały o profanacji obrazu. Jak żywe ręce mogły coś takiego zrobić! Karol nie miał spokoju. Wydawało mu się wciąż, że w każde okno musi krzyczeć: "To ja byłem". Wyjechał do stolicy na studia. Pracował ciężko. Ale w przerwach widział przed sobą stale te oczy: "Czemuś to zrobił".
Zachorował i wrócił do domu. Lekarz kiwał głową, to nerwy, z przepracowania. Matka i siostra czuwały przy jego łóżku. On krzyczał i jęczał:
- Precz z tą kobietą, z tym dzieckiem! Matko nie, nie, ja nie chciałem tego.
Chory majaczył, leżał bez uśmiechu, bez radości. Matka wzięła jego dłoń w swoje i powiedziała:
- Karolku, ciebie coś gnębi.
- Nie mogę - krzyczał. Karol objął swoją matkę rękami i szlochał jak małe dziecko: - O matko, jakie to straszne. Nagle zdjął ręce i boleśnie wbił paznokcie w kołdrę:
- Matko, ty mnie potępisz.
Cicho odezwała się matka:
- Nigdy matka nie potępia swojego dziecka.
Karol szlochał i jęczał. W końcu wydobył z siebie wyznanie.
- Pamiętasz. Dwa lata temu. Ten obraz. To ja.
Matka umilkła jakby zmiażdżona ogromnym ciężarem. A on płakał:
- Teraz musisz mnie potępić. Bóg mnie odrzucił.
Matka przytuliła rozpaloną twarz syna:
- O moje biedne dziecko, ile musiałeś wycierpieć przez te lata. - A potem pogłaskała jego gorące czoło: - Teraz należysz znowu do nas. Wszystko będzie dobrze.
U matki jest bowiem zrozumienie i przebaczenie. Szczęśliwy człowiek, który ma dobrą Matkę. Matce wiele zawdzięczamy. Ciało i krew. Wrażliwość i charakter. Gdy toczą się boje wokół nas, gdy huczą burze, szczęśliwy kto może przyjść do matki i odpocząć na jej łonie. Tak mówi stare opowiadanie z Dalekiego Wschodu.
Król miał tylko jedną córkę. Miała ona odziedziczyć całe królestwo. Dlatego król szukał dla niej dobrego męża. Postawił warunek. Kandydat na małżonka musi przynieść perłę, ładniejszą od najpiękniejszej perły, która jest w posiadaniu królowej. Kandydaci się zgłaszali. Jednak nikt nie umiał się pochwalić piękniejszą perłą. W końcu król postanowił, że każdy, kto się zgłosi i nie spełni warunku, zostanie stracony. Do miasta przybył obcy rycerz. Król czuł sympatię do młodego człowieka i dlatego odradzał mu stawania do konkursu. Rycerz poprosił tylko o trzy dni zwłoki.
Po trzech dniach wraca. Za koniem kroczy wielbłąd, a na nim siedzi kobieta, jest już stara, pochylona, ma zmarszczoną twarz i siwe włosy. Rycerz zeskakuje z konia. Cały dwór i ludność miasta czeka w ogromnym napięciu. Potem pomaga zejść kobiecie z wielbłąda, bierze ją za rękę i ku ogólnemu zdziwieniu mówi: "Oto moja najpiękniejsza perła, moja matka". Król uznał, że rycerz spełnił warunek i dał mu córkę za małżonkę.
Kochajmy nasze matki, póki czas. Często za późno poznajemy, kim była dla nas matka. Po jej śmierci. Kto już czuwał przy trumnie matki, ten wie, co się wtedy dzieje w duszy dziecka: gdyby jeszcze raz przemówiła, gdyby jeszcze raz otworzyła oczy, o gdybym jeszcze jedno słowo mógł powiedzieć. Jakie słowo? Przebacz. Ale umarli już nie słyszą. Ile tragedii napisała historia z powodu spóźnień. Umierająca matka nieustannie patrzyła na drzwi. Czy przyjdzie syn? Czy drzwi za chwilę się otworzą? Matka umarła, a syn nie przyszedł. Po dziesięciu minutach zjawił się. Runął na kolana i płakał. Za późno.
Nie odsuwajmy nawrócenia na później. Teraz upadniemy do stóp Maryi i powiemy Jej: "Przebacz i pomóż". Nie masz lepszej matki od Niej. Kiedy słyszała wieści o wielkich czynach Syna, wiedziała, że to tylko daleki szum morza zwiastuje burzę. Słyszała wyrok, ale pomóc nie mogła. Spotkała Go na drodze, upadającego pod krzyżem, ale nie mogła podejść, aby Go podnieść. Widziała umęczoną głowę, ale nie mogła jej trzymać w dłoniach, jak wtedy, gdy spał w kołysce. Nie mogła Mu podać ani kropli wody. Widziała ostatnie Jego spojrzenie, a potem trzymała Go na kolanach i Jej wzrok błądził ponad górami i zatrzymał się nad Betlejem. Opierając się o Jana, wracała tą samą drogą. Widziała na kamieniach ślady krwi.
Święta Matko, Ty rozumiesz nasze boleści, gdy składamy ręce do modlitwy i wołamy: "Wspomóż, o Maryjo, wspomóż, Ty na pewno nas wysłuchasz".
Oceny
Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Czy spojrzałeś już z bliska, drogi bracie, droga siostro, w oblicze Madonny na obrazie jasnogórskim? Na twarzy Matki Najświętszej maluje się ledwie dostrzegalny uśmiech. Jest on taki łagodny, pełen miłości i zrozumienia, a zarazem wypełniony jakąś niezbadaną głębią tajemniczości. Uśmiech tajemniczy! Maryjo, Ty wiesz, że naród jest Twój. Ty znasz także wszystkie wady, grzechy, błędy i upadki Twego ludu, ale Ty wiesz również, że on jest Tobie wierny. Po upadkach przychodzi do Ciebie na kolanach, ze łzami w oczach i żebrze o przebaczenie. Ty wiesz, że ostatecznie Twój naród zwycięży. Dlatego jest u Ciebie ten głęboko ukryty uśmiech zwycięstwa, w którym czai się nuta smutku. Dobrze wiesz, że we Mszy św. na dzień Matki Bożej Częstochowskiej czytamy Ewangelię o weselu w Kanie Galilejskiej. Maryja jest pewna, że Jej Syn Ją wysłucha, chociaż godzina Jego jeszcze nie nadeszła. Matka Najświętsza jest pewna, że naród polski zawsze będzie wierny Chrystusowi, że w końcu będzie tym dobrym winem na stole nieskończonej, wiecznie trwającej, szczęśliwej uczty niebieskiej.
Wszystko jest Twoje, o Boże! My sami jesteśmy Twoją własnością, komórkami w Kościele, w mistycznym ciele Chrystusowym. Dałeś nam, Chryste, jeszcze więcej. Dałeś nam swoją Matkę. Tę, która Tobie dała życie, która wytrwała przy Tobie aż do ostatniej chwili. Za ten chojny dar dzięki składamy. Dlaczego ofiarowałeś nam oprócz swej Krwi jeszcze Twoją Matkę? Wiedziałeś bowiem, że nieraz nie będziemy mieli odwagi spojrzeć Tobie w oczy, ale też że nigdy nie będziemy się bać spojrzeć w oczy Twojej Matce. U Matki jest zrozumienie i przebaczenie.
Andrzej i Karol byli studentami. Ulegli złym wpływom, żywili w sercach swoich pogardę do tego, co święte i dobre. Nazywali to słabością. Był wieczór. Błękitne niebo. Wybrali się na górę, w pobliżu miasteczka. Gwiazdy świeciły. Panowała cisza. Ale w ich sercach nie było spokoju. Była nienawiść. Na górze rosła kępa starych drzew. Na jednym wisiał obraz Madonny z Dzieciątkiem.
- Po co to jeszcze jest? - odezwał się Andrzej. - Obraz. Słabość. Zabobon. Liczę do trzech. Bierz kamienie!
Karol wahał się. Myślał, przecież to nie bohaterstwo. Ale nie miał wiele czasu do namysłu. Andrzej liczył. Brzęk szkła. Karolowi wydawało się, że patrzą na niego oczy pełne wyrzutu: "Com ci uczyniła, dlaczegoś to zrobił?". Następnego dnia gazety pisały o profanacji obrazu. Jak żywe ręce mogły coś takiego zrobić! Karol nie miał spokoju. Wydawało mu się wciąż, że w każde okno musi krzyczeć: "To ja byłem". Wyjechał do stolicy na studia. Pracował ciężko. Ale w przerwach widział przed sobą stale te oczy: "Czemuś to zrobił".
Zachorował i wrócił do domu. Lekarz kiwał głową, to nerwy, z przepracowania. Matka i siostra czuwały przy jego łóżku. On krzyczał i jęczał:
- Precz z tą kobietą, z tym dzieckiem! Matko nie, nie, ja nie chciałem tego.
Chory majaczył, leżał bez uśmiechu, bez radości. Matka wzięła jego dłoń w swoje i powiedziała:
- Karolku, ciebie coś gnębi.
- Nie mogę - krzyczał. Karol objął swoją matkę rękami i szlochał jak małe dziecko: - O matko, jakie to straszne. Nagle zdjął ręce i boleśnie wbił paznokcie w kołdrę:
- Matko, ty mnie potępisz.
Cicho odezwała się matka:
- Nigdy matka nie potępia swojego dziecka.
Karol szlochał i jęczał. W końcu wydobył z siebie wyznanie.
- Pamiętasz. Dwa lata temu. Ten obraz. To ja.
Matka umilkła jakby zmiażdżona ogromnym ciężarem. A on płakał:
- Teraz musisz mnie potępić. Bóg mnie odrzucił.
Matka przytuliła rozpaloną twarz syna:
- O moje biedne dziecko, ile musiałeś wycierpieć przez te lata. - A potem pogłaskała jego gorące czoło: - Teraz należysz znowu do nas. Wszystko będzie dobrze.
U matki jest bowiem zrozumienie i przebaczenie. Szczęśliwy człowiek, który ma dobrą Matkę. Matce wiele zawdzięczamy. Ciało i krew. Wrażliwość i charakter. Gdy toczą się boje wokół nas, gdy huczą burze, szczęśliwy kto może przyjść do matki i odpocząć na jej łonie. Tak mówi stare opowiadanie z Dalekiego Wschodu.
Król miał tylko jedną córkę. Miała ona odziedziczyć całe królestwo. Dlatego król szukał dla niej dobrego męża. Postawił warunek. Kandydat na małżonka musi przynieść perłę, ładniejszą od najpiękniejszej perły, która jest w posiadaniu królowej. Kandydaci się zgłaszali. Jednak nikt nie umiał się pochwalić piękniejszą perłą. W końcu król postanowił, że każdy, kto się zgłosi i nie spełni warunku, zostanie stracony. Do miasta przybył obcy rycerz. Król czuł sympatię do młodego człowieka i dlatego odradzał mu stawania do konkursu. Rycerz poprosił tylko o trzy dni zwłoki.
Po trzech dniach wraca. Za koniem kroczy wielbłąd, a na nim siedzi kobieta, jest już stara, pochylona, ma zmarszczoną twarz i siwe włosy. Rycerz zeskakuje z konia. Cały dwór i ludność miasta czeka w ogromnym napięciu. Potem pomaga zejść kobiecie z wielbłąda, bierze ją za rękę i ku ogólnemu zdziwieniu mówi: "Oto moja najpiękniejsza perła, moja matka". Król uznał, że rycerz spełnił warunek i dał mu córkę za małżonkę.
Kochajmy nasze matki, póki czas. Często za późno poznajemy, kim była dla nas matka. Po jej śmierci. Kto już czuwał przy trumnie matki, ten wie, co się wtedy dzieje w duszy dziecka: gdyby jeszcze raz przemówiła, gdyby jeszcze raz otworzyła oczy, o gdybym jeszcze jedno słowo mógł powiedzieć. Jakie słowo? Przebacz. Ale umarli już nie słyszą. Ile tragedii napisała historia z powodu spóźnień. Umierająca matka nieustannie patrzyła na drzwi. Czy przyjdzie syn? Czy drzwi za chwilę się otworzą? Matka umarła, a syn nie przyszedł. Po dziesięciu minutach zjawił się. Runął na kolana i płakał. Za późno.
Nie odsuwajmy nawrócenia na później. Teraz upadniemy do stóp Maryi i powiemy Jej: "Przebacz i pomóż". Nie masz lepszej matki od Niej. Kiedy słyszała wieści o wielkich czynach Syna, wiedziała, że to tylko daleki szum morza zwiastuje burzę. Słyszała wyrok, ale pomóc nie mogła. Spotkała Go na drodze, upadającego pod krzyżem, ale nie mogła podejść, aby Go podnieść. Widziała umęczoną głowę, ale nie mogła jej trzymać w dłoniach, jak wtedy, gdy spał w kołysce. Nie mogła Mu podać ani kropli wody. Widziała ostatnie Jego spojrzenie, a potem trzymała Go na kolanach i Jej wzrok błądził ponad górami i zatrzymał się nad Betlejem. Opierając się o Jana, wracała tą samą drogą. Widziała na kamieniach ślady krwi.
Święta Matko, Ty rozumiesz nasze boleści, gdy składamy ręce do modlitwy i wołamy: "Wspomóż, o Maryjo, wspomóż, Ty na pewno nas wysłuchasz".
Oceny
Wspomóż nas
Kazania maryjne
- Adam i Chrystus, Ewa i Maryja
Kazanie św. Jana Chryzostoma, biskupa, O cmentarzu i krzyżu - "Jestem Niepokalane Poczęcie" - ...
Homilia św. Jana Pawła II podczas Mszy św. wygłoszona w Lourdes, 15 sierpnia 2004 r. - Benedykt XVI w Fatimie
Przemówienie Benedykta XVI podczas procesji z pochodniami w Fatimie, 12 maja 2010. - Budować zaufanie
Fragment homilii ks. Winfrieda Wermtera, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych. - Być ekranem królestwa maryjnego
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. - Być w świecie żywą relikwią
Kazanie abp. Celestino Migliore, nuncjusza apostolskiego w Polsce, wygłoszone 8 grudnia 2011 r. w bazylice w Niepokalanowie, na zakończenie Roku Kolbiańskiego. - Cała piękna jesteś, Maryjo
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Cały świat oczekuje odpowiedzi M...
Kazania św. Bernarda, opata, ku czci Najświętszej Maryi Panny. - Czas na modlitwę
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Czcić Maryję - kochać Maryję - s...
Homilia ks. Winfrieda Wermtera. - Czynić dobro z Maryją
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Czyste serce
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, we wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. - Dać pierwszeństwo Jezusowi
Fragment homilii ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski. - Dzięki Tobie, Dziewico!
Mowa św. Anzelma, biskupa. Z Liturgii Godzin na uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. - Franciszek
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Godność i powołanie człowieka
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. - Hiacynta
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Idźmy, tulmy się jak dziatki do ...
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Inspirująca obecność
Homilia ks. Winfrieda Wermtera na święto Nawiedzenia Najświetszej Maryi Panny. - Jedność duszy i ciała
Fragmenty homilii ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. - Kana - tajemnica królewska Maryi
Fragment homilii ks. Winfrieda Wermtera. - Kazanie podczas I Apelu na Jasne...
8 grudnia 1953 r wieczorem został na Jasnej Górze zainicjowany Apel Jasnogórski jako codzienna, systematyczna modlitwa w intencji uwolnienia uwięzionego Prymasa Polski. Kazanie wygłosił o. Jerzy Tomziński, były generał Zakonu Paulinów i trzykrotny przeor Jasnej Góry. - Koronacja Maryi przez różaniec
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Królowanie przez służbę
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Królowej. - Kto trwa w Jezusie Chrystusie, p...
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Macierzyństwo przez Słowo Boże
Homilia ks. Winfrieda Wermtera. - Maria duce!
1 stycznia 1954 r. kard. Stefan Wyszyński był więziony w Stoczku Warmińskim. W jego słowach jeszcze przebrzmiewa echo jego zawierzenia całkowitego Maryi. Prymas wskazuje drogę, jaką prowadzi go Maryja - ku przebaczeniu, nawet tym, którzy źle czynią, aby wyzbyć się uczucia nienawiści, chęci odwetu. - Maryja i Kościół
Kazanie bł. Izaaka, opata klasztoru Stella. - Maryja i Msza Święta
Ks. Francisco Fernandez-Carvajal. - Maryja Matką Chrystusa i ludzi
Kazanie św. Gueryka, opata, z Liturgii Godzin. - Maryja naszą Matką
Kazanie bł. Elreda. - Maryja uczy nas wybierać Boga
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Maryja uwielbia Pana
Homilia św. Bedy Czcigodnego, kapłana. - Maryja Wspomożycielką chrześcijan
Z pism św. Jan Bosco, kapłanatytuł org. Meraviglie della Madre di Dio invocata sotto titolo di Maria Ausiliatrice, Torino 1868.Teksty z godziny czytań ze wspomnienia NMP Wspomożycielki wiernych, t. III, s. 1177. - Maryja zachowywała wszystkie te ...
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Matka Kościoła
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Matka narodu polskiego
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Matka sprawiedliwości i miłości ...
Z kazania papieża Jana Pawła II wygłoszonego w Katowicach przed obrazem Najświętszej Maryi Panny z Piekar, LG: t. IV, s.1149. - Męczeństwo i szczęście
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Bolesnej. - Miejsce na pustyni
Fragment homilii ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. - Moc różańca
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Modlitwa różańcowa naszą pomocą
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Na rękach Boga
Ks. Carmelo La Rosa, Niewiasta, znawczyni ramion Boga. - Nasze oddanie Niepokalanemu Serc...
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Niech każda dusza będzie duszą M...
Z komentarza św. Ambrożego, biskupa, do Ewangelii św. Łukasza (księga 2, rozdz. 19,22-23).
Wiadomości
Dzień konsekrowanych - Modlitwy o konsekrowanych i za konsekrowanych Jana Pawła II.
Czytaj więcej »
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
- Nie zaglądaj w majtki diabłu
- Maryjny serwis informacyjny
- Duch Święty nie przychodzi do nas inaczej jak przez Maryję!
- Miesięcznik "Egzorcysta" - moja opinia
- Objawienia prywatne
Najciekawsze tematy
- Młodzież gimnazjalna - jaka jest jej wiedza o Maryi [54]
- Radio Maryja [53]
- Różaniec [45]
- Opętani [34]
- Ilość przewyższająca jakość. [26]
Komentarze
Dodaj komentarz