Kazania maryjne
17.08.2012
Idźmy, tulmy się jak dziatki do Serca Maryi Matki
0 komentarzy ·
17724 czytań ·
Szary zmierzch tulił do snu Wieczne Miasto Rzym. Ostatnie promienie zachodzącego słońca znikały za antycznymi kolumnami, ustępując miejsca poświacie księżyca, który nieśmiało wychylał swą tarczę zza potężnego Zamku Anioła. Pustoszały ulice, gasły światła ludzkich mieszkań. Tylko w jednym domku na przekór całemu światu jaśniało słabe światło lampy. W jego blasku można było dostrzec, jak z ubogiego posłania zwleka się mężczyzna w sile wieku. Przekrwione oczy, popękane od gorączki wargi, spracowane ręce świadczyły, że ten człowiek jest przemęczony, a może i chory.
To Michał Anioł, sławny artysta rzeźbiarz, którego imię zna dzisiaj nie tylko historyk sztuki, ale prawie każdy człowiek. Michał Anioł ukończył właśnie Pietę - wspaniałe dzieło przedstawiające Maryję z martwym ciałem Syna w ramionach. Chciał odpocząć po wielu nieprzespanych nocach, ale nie mógł. Wstał i udał się tam, gdzie pozostało jego serce - do Bazyliki św. Piotra. Zaszył się w kąt świątyni, a kiedy ostatni pielgrzym ją opuścił i zatrzasnął jej potężne drzwi, rzeżbiarz wyszedł ze swego ukrycia. Udał się do bocznej nawy, gdzie umieszczono jego niedawno ukończoną rzeźbę. Zapalił kilka świec. Uklęknąwszy, zaczął kontemplować oczyma artysty wykonane dzieło. Wdzierał się w kamienny posąg, aby się przekonać, czy przypadkiem nie bije w nim żywe ludzkie serce...
Patrzył na martwe ciało Jezusa, na spoglądającą na nie Matkę Najświętszą. Widział uśmiech na Jej ustach - patrzyła przecież na dokonane dzieło zbawienia świata.
Nagle wydało się wielkiemu artyście, że Jezus poruszył się na kolanach Matki i rzekł: "Synu, oto Matka twoja". Oczy artysty zabłysły nowym blaskiem - już wie, że będzie musiał tego dokonać. Chwycił w rękę dłuto i młot, i wspiął się na rusztowanie. Po chwili w Bazylice św. Piotra rozległy się głuche uderzenia. Michał Anioł wypisywał swoje imię na wstędze przerzuconej przez ramię Bogarodzicy. Wszystkie inne jego dzieła pozostały bezimienne. Historycy sztuki po artyzmie wykonania będą rozpoznawać, że są to dzieła jego dłuta. Na tym jednak dziele na wieki będzie istniał jego podpis.
Jednak te kilka liter to nie tylko podpis artysty na swym dziele. Spójrzmy - dokoła noc, miasto Rzym. W Rzymie - wielu jego śmiertelnych wrogów. Teraz Michał Anioł nie będzie się lękał nikogo, gdyż jego imię należy do Matki Najświętszej. Przed nim życie, które dotychczas nie szczędziło mu upokorzeń. Teraz nie będzie się lękał niczego, bo jego imię należy na zawsze do Niepokalanej Dziewicy. Jest wyryte tak dobrze, tak mocno, tak głęboko, że nigdy nie zostanie zatarte - gdyż jest wyryte nie tylko w marmurze, ale w kochającym Sercu Matki. A kiedy życie Michała dobiegnie końca i przybędzie on do Niebieskiej przystani, wtedy Matka Boża wyjdzie na jego spotkanie, przypomni sobie tę noc, te głuche uderzenia dłuta, ten napis na wstędze przerzuconej przez Jej ramię. Przytuli go do swego Serca i wprowadzi do Niebieskiego Królestwa. Nie pozwoli mu zginąć na wieki.
My też przychodzimy do Matki Najświętszej, by powierzyć Jej swoje imię na zawsze, a przez to oddać Jej całe swoje życie. Chcemy związać swoje życie z życiem Niepokalanej.
Maryja podbija nasze serca. To miłość sprowadza nas do Niej i zmusza, byśmy oddali Jej dalsze liczne lata naszego życia. To oddanie się Matce Bożej jest wyrazem naszej bezgranicznej ufności w Jej opiekę. Zachęca nas do tego zaufania nie kto inny, jak sam nasz Pan, Jezus Chrystus. On sam wzrastał i rozwijał się pod Jej opieką. On sam jest zachętą, byśmy poświęcili się i powierzyli Matce Bożej, Jej nieustannej opiece.
Pewien zakonnik opowiedział mi kiedyś dziwne zdarzenie ze swego dzieciństwa. Gdy miał siedem lat, zmarła jego matka. Bardzo ją kochał, jej strata była dlań bardzo bolesna. Całymi nocami nie mógł zasnąć z tęsknoty za mamą. W końcu jego stan stał się bliski choroby nerwowej. Zasypiał - o ile zdołał - z myślą o matce, śnił o niej, budził się, by znów płakać z tęsknoty.
Którejś z bezsennych nocy nie przestawał płakać w poduszkę. Wyobrażał sobie matkę, jak zbliża się do niego, przytula... Nagle spojrzał na drzwi, które się otworzyły. Stała w nich, jak tego pragnał, jego matka. Ciemny płaszcz i chusta osłaniały jej postać i twarz. Wybuchł radością. Kobieta podeszła do niego, objęła i przytuliła. Wszystkie niepokoje, cały smutek jakby spływał z niego. Czuł, że jest przy kochającym go sercu. Zasnął. Gdy obudził się, nie było przy nim nikogo. Zaczął płakać, lecz wtedy znowu przyszła matka.
Te spotkania nie powtarzały się każdej nocy, lecz tylko wtedy, gdy budził się, płacząc. Jego zdrowie ku ogólnemu zdumieniu ciągle się poprawiało. Coraz rzadziej płakał. Coraz rzadziej też przychodziła do niego matka. Wreszcie przyszła po raz ostatni. Przyjrzawszy się dokładniej jej rysom, ze zdumieniem spostrzegł, że to nie była jego mama. I chociaż wówczas nie mógł zrozumieć, kim była ta, której macierzyńskie ramiona tuliły go z wielką czułością, zrozumiał w swej dziecięcej duszy, że najwidoczniej jego rodzona mama nie mogła przyjść i ta druga Matka z nieba przyszła ją zastąpić. Od tamtej nocy przez całe swe życie gorąco kochał swą niebieską Matkę, Pocieszycielkę strapionych, zrozpaczonych i opuszczonych. Maryja nie przygląda się obojętnie naszym cierpieniom. Jej Niepokalane Serce bardzo mocno odczuwa ból Jej dzieci.
Oddanie się Matce Najświętszej jest jakby umową między nami a Nią. Zobowiązujemy się oddawać Jej cześć, czynić to, co mówi Jej Syn (por. J 2,4-5). Maryja ze swej strony zobowiązuje się, że będzie nieustannie przy nas, że będzie nas prowadzić, wspierać, byśmy, idąc przez tę ziemię, dotarli do celu, do którego przez Boga zostaliśmy wezwani. Jestem pewien, że ten układ z Matką Bożą może być zerwany tylko przez człowieka - jednostronnie. Bo Ona, Panna wierna, będzie tego układu pilnie przestrzegać i sama go nigdy nie zerwie. Matka Najświętsza dotrzyma przymierza zawartego z nami. Oby tylko w naszych sercach była odpowiednia wiara i odpowiednia miara miłości ku Niej.
W Lourdes odbywa się sławna procesja z błogosławieństwem chorych. W jej trakcie ma miejsce wiele uzdrowień. Pewnego razu procesję prowadził znany francuski misjonarz, ojciec Pickard. Zanim wziął monstrancję, poruszony wewnętrznym natchnieniem, zwrócił się do leżących chorych:
- Kto z was ma wiarę, niech powstanie! Jak głoszą kroniki tego świętego miejsca, kilku chorych dźwignęło się o własnych siłach i powstało.
Oby i w naszych sercach była podobna wiara i miłość do Matki Boga!
Oceny
Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Szary zmierzch tulił do snu Wieczne Miasto Rzym. Ostatnie promienie zachodzącego słońca znikały za antycznymi kolumnami, ustępując miejsca poświacie księżyca, który nieśmiało wychylał swą tarczę zza potężnego Zamku Anioła. Pustoszały ulice, gasły światła ludzkich mieszkań. Tylko w jednym domku na przekór całemu światu jaśniało słabe światło lampy. W jego blasku można było dostrzec, jak z ubogiego posłania zwleka się mężczyzna w sile wieku. Przekrwione oczy, popękane od gorączki wargi, spracowane ręce świadczyły, że ten człowiek jest przemęczony, a może i chory.
To Michał Anioł, sławny artysta rzeźbiarz, którego imię zna dzisiaj nie tylko historyk sztuki, ale prawie każdy człowiek. Michał Anioł ukończył właśnie Pietę - wspaniałe dzieło przedstawiające Maryję z martwym ciałem Syna w ramionach. Chciał odpocząć po wielu nieprzespanych nocach, ale nie mógł. Wstał i udał się tam, gdzie pozostało jego serce - do Bazyliki św. Piotra. Zaszył się w kąt świątyni, a kiedy ostatni pielgrzym ją opuścił i zatrzasnął jej potężne drzwi, rzeżbiarz wyszedł ze swego ukrycia. Udał się do bocznej nawy, gdzie umieszczono jego niedawno ukończoną rzeźbę. Zapalił kilka świec. Uklęknąwszy, zaczął kontemplować oczyma artysty wykonane dzieło. Wdzierał się w kamienny posąg, aby się przekonać, czy przypadkiem nie bije w nim żywe ludzkie serce...
Patrzył na martwe ciało Jezusa, na spoglądającą na nie Matkę Najświętszą. Widział uśmiech na Jej ustach - patrzyła przecież na dokonane dzieło zbawienia świata.
Nagle wydało się wielkiemu artyście, że Jezus poruszył się na kolanach Matki i rzekł: "Synu, oto Matka twoja". Oczy artysty zabłysły nowym blaskiem - już wie, że będzie musiał tego dokonać. Chwycił w rękę dłuto i młot, i wspiął się na rusztowanie. Po chwili w Bazylice św. Piotra rozległy się głuche uderzenia. Michał Anioł wypisywał swoje imię na wstędze przerzuconej przez ramię Bogarodzicy. Wszystkie inne jego dzieła pozostały bezimienne. Historycy sztuki po artyzmie wykonania będą rozpoznawać, że są to dzieła jego dłuta. Na tym jednak dziele na wieki będzie istniał jego podpis.
Jednak te kilka liter to nie tylko podpis artysty na swym dziele. Spójrzmy - dokoła noc, miasto Rzym. W Rzymie - wielu jego śmiertelnych wrogów. Teraz Michał Anioł nie będzie się lękał nikogo, gdyż jego imię należy do Matki Najświętszej. Przed nim życie, które dotychczas nie szczędziło mu upokorzeń. Teraz nie będzie się lękał niczego, bo jego imię należy na zawsze do Niepokalanej Dziewicy. Jest wyryte tak dobrze, tak mocno, tak głęboko, że nigdy nie zostanie zatarte - gdyż jest wyryte nie tylko w marmurze, ale w kochającym Sercu Matki. A kiedy życie Michała dobiegnie końca i przybędzie on do Niebieskiej przystani, wtedy Matka Boża wyjdzie na jego spotkanie, przypomni sobie tę noc, te głuche uderzenia dłuta, ten napis na wstędze przerzuconej przez Jej ramię. Przytuli go do swego Serca i wprowadzi do Niebieskiego Królestwa. Nie pozwoli mu zginąć na wieki.
My też przychodzimy do Matki Najświętszej, by powierzyć Jej swoje imię na zawsze, a przez to oddać Jej całe swoje życie. Chcemy związać swoje życie z życiem Niepokalanej.
Maryja podbija nasze serca. To miłość sprowadza nas do Niej i zmusza, byśmy oddali Jej dalsze liczne lata naszego życia. To oddanie się Matce Bożej jest wyrazem naszej bezgranicznej ufności w Jej opiekę. Zachęca nas do tego zaufania nie kto inny, jak sam nasz Pan, Jezus Chrystus. On sam wzrastał i rozwijał się pod Jej opieką. On sam jest zachętą, byśmy poświęcili się i powierzyli Matce Bożej, Jej nieustannej opiece.
Pewien zakonnik opowiedział mi kiedyś dziwne zdarzenie ze swego dzieciństwa. Gdy miał siedem lat, zmarła jego matka. Bardzo ją kochał, jej strata była dlań bardzo bolesna. Całymi nocami nie mógł zasnąć z tęsknoty za mamą. W końcu jego stan stał się bliski choroby nerwowej. Zasypiał - o ile zdołał - z myślą o matce, śnił o niej, budził się, by znów płakać z tęsknoty.
Którejś z bezsennych nocy nie przestawał płakać w poduszkę. Wyobrażał sobie matkę, jak zbliża się do niego, przytula... Nagle spojrzał na drzwi, które się otworzyły. Stała w nich, jak tego pragnał, jego matka. Ciemny płaszcz i chusta osłaniały jej postać i twarz. Wybuchł radością. Kobieta podeszła do niego, objęła i przytuliła. Wszystkie niepokoje, cały smutek jakby spływał z niego. Czuł, że jest przy kochającym go sercu. Zasnął. Gdy obudził się, nie było przy nim nikogo. Zaczął płakać, lecz wtedy znowu przyszła matka.
Te spotkania nie powtarzały się każdej nocy, lecz tylko wtedy, gdy budził się, płacząc. Jego zdrowie ku ogólnemu zdumieniu ciągle się poprawiało. Coraz rzadziej płakał. Coraz rzadziej też przychodziła do niego matka. Wreszcie przyszła po raz ostatni. Przyjrzawszy się dokładniej jej rysom, ze zdumieniem spostrzegł, że to nie była jego mama. I chociaż wówczas nie mógł zrozumieć, kim była ta, której macierzyńskie ramiona tuliły go z wielką czułością, zrozumiał w swej dziecięcej duszy, że najwidoczniej jego rodzona mama nie mogła przyjść i ta druga Matka z nieba przyszła ją zastąpić. Od tamtej nocy przez całe swe życie gorąco kochał swą niebieską Matkę, Pocieszycielkę strapionych, zrozpaczonych i opuszczonych. Maryja nie przygląda się obojętnie naszym cierpieniom. Jej Niepokalane Serce bardzo mocno odczuwa ból Jej dzieci.
Oddanie się Matce Najświętszej jest jakby umową między nami a Nią. Zobowiązujemy się oddawać Jej cześć, czynić to, co mówi Jej Syn (por. J 2,4-5). Maryja ze swej strony zobowiązuje się, że będzie nieustannie przy nas, że będzie nas prowadzić, wspierać, byśmy, idąc przez tę ziemię, dotarli do celu, do którego przez Boga zostaliśmy wezwani. Jestem pewien, że ten układ z Matką Bożą może być zerwany tylko przez człowieka - jednostronnie. Bo Ona, Panna wierna, będzie tego układu pilnie przestrzegać i sama go nigdy nie zerwie. Matka Najświętsza dotrzyma przymierza zawartego z nami. Oby tylko w naszych sercach była odpowiednia wiara i odpowiednia miara miłości ku Niej.
W Lourdes odbywa się sławna procesja z błogosławieństwem chorych. W jej trakcie ma miejsce wiele uzdrowień. Pewnego razu procesję prowadził znany francuski misjonarz, ojciec Pickard. Zanim wziął monstrancję, poruszony wewnętrznym natchnieniem, zwrócił się do leżących chorych:
- Kto z was ma wiarę, niech powstanie! Jak głoszą kroniki tego świętego miejsca, kilku chorych dźwignęło się o własnych siłach i powstało.
Oby i w naszych sercach była podobna wiara i miłość do Matki Boga!
Oceny
Wspomóż nas
Kazania maryjne
- Adam i Chrystus, Ewa i Maryja
Kazanie św. Jana Chryzostoma, biskupa, O cmentarzu i krzyżu - "Jestem Niepokalane Poczęcie" - ...
Homilia św. Jana Pawła II podczas Mszy św. wygłoszona w Lourdes, 15 sierpnia 2004 r. - Benedykt XVI w Fatimie
Przemówienie Benedykta XVI podczas procesji z pochodniami w Fatimie, 12 maja 2010. - Budować zaufanie
Fragment homilii ks. Winfrieda Wermtera, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych. - Być ekranem królestwa maryjnego
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. - Być w świecie żywą relikwią
Kazanie abp. Celestino Migliore, nuncjusza apostolskiego w Polsce, wygłoszone 8 grudnia 2011 r. w bazylice w Niepokalanowie, na zakończenie Roku Kolbiańskiego. - Cała piękna jesteś, Maryjo
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Cały świat oczekuje odpowiedzi M...
Kazania św. Bernarda, opata, ku czci Najświętszej Maryi Panny. - Czas na modlitwę
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Czcić Maryję - kochać Maryję - s...
Homilia ks. Winfrieda Wermtera. - Czynić dobro z Maryją
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Czyste serce
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, we wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. - Dać pierwszeństwo Jezusowi
Fragment homilii ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski. - Dzięki Tobie, Dziewico!
Mowa św. Anzelma, biskupa. Z Liturgii Godzin na uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. - Franciszek
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Godność i powołanie człowieka
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. - Hiacynta
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Inspirująca obecność
Homilia ks. Winfrieda Wermtera na święto Nawiedzenia Najświetszej Maryi Panny. - Jedność duszy i ciała
Fragmenty homilii ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. - Kana - tajemnica królewska Maryi
Fragment homilii ks. Winfrieda Wermtera. - Kazanie podczas I Apelu na Jasne...
8 grudnia 1953 r wieczorem został na Jasnej Górze zainicjowany Apel Jasnogórski jako codzienna, systematyczna modlitwa w intencji uwolnienia uwięzionego Prymasa Polski. Kazanie wygłosił o. Jerzy Tomziński, były generał Zakonu Paulinów i trzykrotny przeor Jasnej Góry. - Koronacja Maryi przez różaniec
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Królowanie przez służbę
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Królowej. - Kto trwa w Jezusie Chrystusie, p...
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Macierzyństwo przez Słowo Boże
Homilia ks. Winfrieda Wermtera. - Maria duce!
1 stycznia 1954 r. kard. Stefan Wyszyński był więziony w Stoczku Warmińskim. W jego słowach jeszcze przebrzmiewa echo jego zawierzenia całkowitego Maryi. Prymas wskazuje drogę, jaką prowadzi go Maryja - ku przebaczeniu, nawet tym, którzy źle czynią, aby wyzbyć się uczucia nienawiści, chęci odwetu. - Maryja darem Boga
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Maryja i Kościół
Kazanie bł. Izaaka, opata klasztoru Stella. - Maryja i Msza Święta
Ks. Francisco Fernandez-Carvajal. - Maryja Matką Chrystusa i ludzi
Kazanie św. Gueryka, opata, z Liturgii Godzin. - Maryja naszą Matką
Kazanie bł. Elreda. - Maryja uczy nas wybierać Boga
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Maryja uwielbia Pana
Homilia św. Bedy Czcigodnego, kapłana. - Maryja Wspomożycielką chrześcijan
Z pism św. Jan Bosco, kapłanatytuł org. Meraviglie della Madre di Dio invocata sotto titolo di Maria Ausiliatrice, Torino 1868.Teksty z godziny czytań ze wspomnienia NMP Wspomożycielki wiernych, t. III, s. 1177. - Maryja zachowywała wszystkie te ...
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Matka Kościoła
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Matka narodu polskiego
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Matka sprawiedliwości i miłości ...
Z kazania papieża Jana Pawła II wygłoszonego w Katowicach przed obrazem Najświętszej Maryi Panny z Piekar, LG: t. IV, s.1149. - Męczeństwo i szczęście
Homilia ks. Winfrieda Wermtera, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Bolesnej. - Miejsce na pustyni
Fragment homilii ks. Winfrieda Wermtera, na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. - Moc różańca
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Modlitwa różańcowa naszą pomocą
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Na rękach Boga
Ks. Carmelo La Rosa, Niewiasta, znawczyni ramion Boga. - Nasze oddanie Niepokalanemu Serc...
Homilia o. Stanisława Marii Kałdona. - Niech każda dusza będzie duszą M...
Z komentarza św. Ambrożego, biskupa, do Ewangelii św. Łukasza (księga 2, rozdz. 19,22-23).
Wiadomości
Dzień konsekrowanych - Modlitwy o konsekrowanych i za konsekrowanych Jana Pawła II.
Czytaj więcej »
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
- Nie zaglądaj w majtki diabłu
- Maryjny serwis informacyjny
- Duch Święty nie przychodzi do nas inaczej jak przez Maryję!
- Miesięcznik "Egzorcysta" - moja opinia
- Objawienia prywatne
Najciekawsze tematy
- Młodzież gimnazjalna - jaka jest jej wiedza o Maryi [54]
- Radio Maryja [53]
- Różaniec [45]
- Opętani [34]
- Ilość przewyższająca jakość. [26]
Komentarze
Dodaj komentarz